Nareszcie nadszedł czas na najtrudniejszy mecz w sezonie. Chemik na własnym stadionie podejmował FKS Stal II Mielec. Do przeciwnika podeszliśmy z respektem ale bez strachu wcale nie czuliśmy się słabsi, doskonale wiedzieliśmy czego możemy się po nich spodziewać.
Początek meczu to spokojna gra bez przewagi żadnej z drużyn. Ani Chemik ani Stal nie przystąpili do zdecydowanego ataku. Pierwszą okazje do zdobycia bramki miał Chemik po rzucie rożnym piłka spadła na głowę Gołębia ale nie znalazła drogi do bramki. Z czasem to Stal dłużej utrzymywała się przy piłce ale bez większego powodzenia. Pod koniec pierwszej połowy kolejną sytuacje miał Chemik ponownie Gołąb doszedł do piłki w polu karnym oddał strzał ale minimalnie chybił.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił Stal była dłużej przy piłce ale to znów my mieliśmy okazje niezrozumienie obrońców wykorzystał Gawryś minoł jednego obrońce oddał strzał ale niecelny. Kolejne gapiostwo obrońców stali wykorzystał Gołąb wjechał w pole karne ale jego strzał wyłapał bramkarz stali. Końcówka to już ciągłe ataki mielczan. Jednak nie przynosiły one efektów jedyną 100% sytuacje wypracowali sobie w ostatnich akcjach meczu ale ich napastnik przegrał pojedynek sam na sam z świetnie spisującym się Kisielem.
Pokazaliśmy, że nie straszna nam STAL, że ewentualne braki w technice można nadrobić ambicją i zaangażowaniem!