Pierwsza połowa zwiastowała raczej przedłużenie naszej nadziei na utrzymanie w I lidze, bowiem po gwizdku kończącym pierwsza odsłonę spotkania to my byłyśmy o jedną bramkę bliżej zwycięstwa. Niestety w drugiej połowie zawodniczki MUKS Praga Warszawa doprowadziły do wyrównania, a potem skutecznie niwelowały każdy z naszych ataków, by w doliczonym czasie gry zadać dwa śmiertelne ciosy.
Do 21. minuty trudno wskazać na klarowną sytuację strzelecką którejkolwiek z drużyn. Pierwsza ciekawa akcja wynikła z dośrodkowania Sylwii Usnarskiej w pole karne. Dośrodkowanie wydawało się być zbyt głębokie, jednak błąd bramkarki z Pragi i ambitne powalczenie Martyny Ściegiennej poskutkowało faulem golkiperki na naszej napastniczce, przez co sędzia zmuszona była wskazać na wapno. Karnego pewnie zamieniła na bramkę Weronika Bekker, a my zaczęłyśmy odtąd szanować każdą sekundę.
W 25. minucie tuż przed linią własnego pola karnego Eliza Stawicka próbując wybić piłkę zagrała na granicy bezpieczeństwa. Z doskonałej pozycji rzutu pośredniego nie wykorzystały prażanki, a strzał ofiarnie zablokowała stojąca w murze Inga Kania. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bardzo mocno i szczęśliwie dla nas niecelnie głową strzelała Klauda Dymińska.
W 39. minucie po świetnym przerzucie z lewego skrzydła i dobrym przyjęciu piłki w polu karnym znalazła się Agata Kucharska, jednak w ostatniej chwili jej strzał zablokowała Sylwia Brzezińska.
W drugiej połowie wcale nie cofnęłyśmy się do obrony, jednak żadna z naszych akcji nie zagroziła bramce Katarzyny Jandzio. A MUKS nie zamierzał złożyć broni i szukał swojej okazji. Wspaniałą interwencją popisała się w 64. minucie Justyna Piskorz, która dzięki dobrej asekuracji uratowała zespół przed utratą bramki, blokując ciałem strzał w światło bramki. Niestety po chwili po wrzutce z rzutu rożnego nieupilnowana Klaudia Dymińska wpakowała piłkę do siatki. Wynik 1:1 oznaczał dla nas wyrok, musiałyśmy więc rzucić wszystkie siły do ataku.
W 75. minucie bardzo dobry strzał głową po dośrodkowaniu Weroniki Bekker z rzutu rożnego oddała Sylwia Brzezińska. Niestety piłka trafiła wprost w ręce bramkarki, jednak uderzenie było na tyle groźne, że na trybunach dało się słyszeć jęk zawodu. Czas mijał, a my niestety nadal nie potrafiłyśmy wyjść na prowadzenie, którego potrzebowałyśmy jak życiodajnego tlenu, jeśli chciałyśmy marzeć o dalszej egzystencji w I lidze.
Niestety, w nerwowej końcówce nie tylko nie udało nam się strzelić decydującej bramki, co jeszcze popełniłyśmy błędy w defensywie, które kosztowały nas utratę dwóch bramek w przeciągu dwóch minut. W 93 minucie po błędzie na lewym skrzydle piłkę przechwyciły przeciwniczki, a po chwili Alicja Materek wykorzystała świetne podanie, by minąć naszą bramkarkę i celnie uderzyć na pustą bramkę. Czar o walce o I ligę prysł. Prażanki były na tyle brutalne, że w ostatniej akcji spotkania bezlitośnie rozegrały rzut rożny, po którym piłkę do bramki wbiła Ewelina Wołosiewicz, składając nam tym samym pocałunek śmierci. Chwilę po tym, gdy piłka zatrzymała się w siatce bramki Magdy Fornalczyk, sędzia trzykrotnie dała sygnał gwizdkiem, kończąc spotkanie.
Przegrałyśmy wojnę o pierwszą ligę. Przegrałyśmy w tym sezonie wiele kluczowych bitew, a spadek do II ligi jest naturalną konsekwencją naszych porażek. Wiemy, kto i jakie błędy popełnił. Przed nami ostatni mecz w sezonie, który rozegramy w sobotę 27 maja w Olsztynie. Potem przyjdzie czas na podsumowania, analizy i dalsze plany. Choć jedno główne założenie już jest jasne dla nas wszystkich - walka o szybki powrót do I ligi. Dwa sezony temu nie miałyśmy sobie równych w rozgrywkach drugoligowych. Wracamy do tych rozgrywek mądrzejsze o dwa sezony rozegrane o szczebel wyżej. Postaramy się udowodnić, że nieprzypadkiem wydzierałyśmy punkty takim zespołom jak Medyk II Konin, Błękitni Stargard, SMS II Łódź oraz walczyłyśmy jak równy z równym ze Stomilankami Olsztyn czy Polonią Poznań.
Wszystkim naszym rywalkom z tego sezonu gratulujemy dobrego roku, życzymy powodzenia w sezonie 2017/18 i nie żegnamy się, lecz mówimy - do zobaczenia!